Innsbruck, stolica Tyrolu. City break w trzy godziny
Wybierając się po raz pierwszy do stolicy Tyrolu miałam bardzo ograniczoną ilość czasu. Z góry wiedziałam, że nie dam rady zobaczyć wszystkiego, co mnie interesuje, a rekomendowane przez przewodniki miejsca warte odwiedzenia muszę zostawić na inny raz. Dlatego wybrałam optymalny wariant oddający klimat tego miasta.
Co można zobaczyć w Innsbrucku w 3 godziny?
.
Co trzeba wiedzieć o Innsbrucku?
Wg najstarszych zapisków Innsbruck istniał już w 12 wieku, a w 15 wieku za sprawą Habsburgów przeżył okres prawdziwego rozkwitu – do Innsbrucka przeniesiono wtedy dwór cesarski. Dziś Innsbruck jest nowoczesnym miastem i stolicą najbardziej liczącego się austriackiego regionu turystycznego – Tyrolu. Miasto było dwukrotnie organizatorem igrzysk olimpijskich. Innsbruck jest przepiękny, stwierdziłam to już kiedy byłam tu przejazdem, teraz stwierdzam to po raz kolejny. Największe wrażenie robią na mnie góry otaczające miasto ze wszystkich stron – są jakby na wyciągnięcie ręki.
Co według przewodników należy zobaczyć w Innsbrucku?
Trochę tego jest. Mój przewodnik z serii „Wiedza i życie” poleca zobaczyć:
- zamek cesarski Hofburg
- zamek Ambras
- kościół dworski z XVI wieku (Hofkirche)
- katedra św. Jakuba (St. Jakob)
- wieża miejska (Stadtturm)
- Złoty Dach (Goldenes Dachl)
A ja dodałabym jeszcze kilka wyszperanych w Internecie atrakcji outdoorowych, dla wielbicieli aktywnego wypoczynku:
- Skocznia Bergisel
- tzw. Nordkette.
Powyższe atrakcje planuję opisać w późniejszym czasie. Tymczasem…
… jesteśmy pierwszy raz w Innsbrucku – co robić? Moje typy.
Pierwszy raz w Innsbrucku? Poniżej moje pomysły na to, jak spędzić tam czas. Dodam, że wszystkie opisane poniżej miejsca znajdują się w centrum miasta i są usytuowane blisko siebie – idealnie na swobodny spacer.
Starówka i Złoty Dach (Goldenes Dachl)
Spacer po starym mieście to obowiązkowy punkt programu. Powinien zaprowadzić nas pod Złoty Dach, którego nie można pominąć podczas zwiedzania Innsbrucka. Złoty Dach to w rzeczywistości wykusz dobudowany w 16 wieku do budynku będącego niegdyś rezydencją jednego z władców Tyrolu – Fryderyka IV Habsburga. Złoty Dach nie jest oczywiście ze złota, ale… pokrywa go 2657 pozłacanych płytek. Mówi się, że Złoty Dach to symbol Innsbrucka.
Jeżeli stojąc pod Złotym Dachem spojrzymy w lewą stronę, ujrzymy jasny, bogato zdobiony budynek – to Helblinghaus, bardzo charakterystyczny punkt starego miasta. Zdobienia wykonano w 1725 roku.
Tuż obok Złotego Dachu są miłe kawiarenki z krzesłami udekorowanymi futrem – tu zdecydowanie można wypić filiżankę kawy!
Obok sklepów z regionalną odzieżą tyrolską również nie mogłam przejść obojętnie. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu że chcę mieć Dirndl!
Główny deptak i Kaufhaus Tyrol
Innsbruck, jak większość miast, posiada w centrum szeroki, elegancki deptak przy którym usytuowane są sklepy i restauracje. Znajduje się tam m.in. dom towarowy Kaufhaus Tyrol. Z zewnątrz nie jest zbyt imponujący, ale w środku funkcjonuje nowoczesna galeria handlowa.
Oprócz sieciówek, które można spotkać i u nas, warto zwrócić uwagę na sklep firmowy Lindt’a (choć Lindt jest Szwajcarski a nie Austriacki, jest to wg mnie idealne miejsce, aby zaopatrzyć się w pamiątki z podróży). Ja osobiście nie mogłam się oprzeć aby nie wejść do środka – oczy by jadły! Spodobał mi się bardzo duży wybór pralin „na wagę”. Informacja dla wszystkich miłośników czekolady (do których ja się zaliczam): praliny na zdjęciu poniżej „rozwalają system”. Smaków do wyboru jest mnóstwo, pralinki znajdują się w ogromnych szklanych pojemnikach:
Rzeka Inn
Będąc w centrum Innsbrucka warto przespacerować się choć chwilę nad rzeką Inn. Na jednym z jej brzegów ujrzymy rząd kolorowych kamienic, które są symbolem miasta – to właśnie zdjęcie pojawia się w większości przewodników po Innsbrucku.
Kawa w Innsbrucku – wariant pragmatyczny
Moją wędrówkę po Innsbrucku zakończyła wizyta w instytucji którą określiłabym jako piekarnię połączoną z kawiarnią. Warto tam wstąpić, jeżeli ktoś potrzebuje się „ogarnąć” po podróży lub przed nią. W lokalu jest duży wybór pieczywa, ciast i ciastek, a także zestawów śniadaniowych. Do tego duuuża filiżanka kawy. Wnętrze jest przestronne, można wygodnie rozłożyć się z laptopem, a i na większą torbę znajdzie się miejsce (co już byłoby trochę nietrafionym pomysłem np. w eleganckiej kawiarni na starym mieście). Przybytek ten znajduje się ok 500 m od dworca kolejowego (wychodząc z dworca kierujemy się na wprost, tj. w ulicę Salurnerstrasse, piekarnię ujrzymy po prawej stronie).
Główny dworzec kolejowy (Hauptbahnhof) i centrum przesiadkowe
Słowo o dworcu głównym, dla osób podróżujących środkami komunikacji publicznej. Dworzec jest raczej kameralny, rzekłabym oldschoolowy, nie ma postaci galerii handlowej jak to obecnie się praktykuje. Wśród sklepów „dworcowych” znajdziemy za to bardzo fajny sklep z pamiątkami. Warto do niego wstąpić nawet jeżeli nie chcemy niczego kupić a jedynie pooglądać (a może właśnie nie idźcie tam. Na 100% wydacie pieniądze!). Wychodząc z budynku dworca trafiamy na ogromny plac, pełniący funkcję centrum przesiadkowego. Odjeżdżają stamtąd autobusy lokalne i dalekobieżne, a także te kursujące na trasach międzynarodowych (w tym do Polski).
Na dworcu znajdują się szafki, w których można przechować bagaż. By the way, są to jedne z najtańszych szafek z jakich korzystałam.
Innsbruck w tempie slow
Stare miasto, główny deptak i spacer nad rzeką Inn – to moje „typy” na pierwszą wizytę w Innsbrucku. Jeżeli nie jesteś miłośnikiem zwiedzania kościołów i muzeów oraz schematycznego odhaczania kolejnych zabytków z listy, bo tak napisano w przewodniku, nie zamartwiaj się, że jesteś ignorantem olewającym dziedzictwo kulturowe. Każdy ma alternatywę i nie musi podążać utartymi ścieżkami. A ja zachęcam do odpoczynku w Innsbrucku w tempie slow!
.
To może Cię również zainteresować
Miłośniczka Alp, Austrii, Tyrolu i języka niemieckiego. Autorka bloga „Polka w Tyrolu”. Aktualnie pracuje jako menedżer w jednym z tradycyjnych hoteli w Tyrolu. Lubi outdoor, sporty zimowe, lata 90-te i dobre jedzenie.