Skocznia Bergisel w Innsbrucku. Praktyczne informacje + dużo zdjęć
Jeśli chcesz wycisnąć maksimum ze swojego pobytu w Tyrolu i potrzebujesz „wisienki na torcie”, odwiedź skocznię Bergisel – nowoczesny sportowy obiekt, a jednocześnie architektoniczny majstersztyk. Przedstawiam konkretne informacje, które ułatwią dotarcie i zwiedzanie.
Skocznia Bergisel – Die Bergiselschanze – co warto o niej wiedzieć?
Wcale nie musisz być pasjonatem sportów zimowych, aby wybrać się na Bergisel. Skocznia jest bowiem nie tylko atrakcją sportową, ale również architektoniczną. Jej bryła dosłownie zapiera dech w piersiach i uznawana jest za nowoczesny symbol Innsbrucka. Obiekt oprócz funkcji sportowej ma też wyznaczoną przestrzeń publiczną w postaci tarasu widokowego i restauracji – to ta przeszklona część na samej górze skoczni.
Poniżej dwa ujęcia skoczni zrobione przez fotografa z Tyrolu, którego obserwuję na Instagramie. Czyż obiekt nie prezentuje się nieziemsko…? 🙂
Skocznia jest bardzo łatwo dostępna i czynna dla zwiedzających przez cały rok. Znajduje się na obrzeżach Innsbrucka, ale można spokojnie dojść tam piechotą. Poniżej przeczytacie co ciekawego znajduje się w obrębie tego obiektu, jak do niego dotrzeć i jak zwiedzać.
No to jedziemy!
Jak zwiedzać skocznię Bergisel?
Przy wejściu kupujemy bilet, który uprawnia nas do wejścia na teren skoczni i otaczającego ja stadionu. Cena biletu dla osoby dorosłej to 9,5 euro (pełny cennik tutaj). Może się wydawać że to spora kwota za wyjechanie na górę, pooglądanie widoków i zjechanie na dół. Jednak wierz mi, że na tym obiekcie jest co robić – zaraz o tym wszystkim opowiem.
Zacznę od tego, że skocznia robi spore wrażenie – jeszcze na nią nie wyjedziesz, a już będziesz patrzeć z zaciekawieniem. Co ujrzysz? Przede wszystkim wysoką wieżę z charakterystyczną, nieco „kosmiczną” kopułą u góry. W środku wieży znajduje się szyb wyposażony w schody i windę; zaś na górze, jak już wspomniałam, jest restauracja i taras widokowy. Na dole ujrzysz ponadto stadion – również interesujący, ale do niego wrócę na końcu.
Po zakupie biletu wsiadamy w wagonik, który wywozi nas do góry gdzie wychodzimy na dolna platformę. Warto się tam trochę pokręcić, zejść na parking, obejrzeć skocznię z różnych stron. Może akurat zobaczysz jakichś skoczków, którzy przyjechali poćwiczyć 😉
Hmm… Czyżby to był Andreas Wellinger…? 🙂 Tak się składa, że akurat w dniu, w którym zwiedzałam skocznie, na jego instagramowym profilu pojawiło się takie zdjęcie:
Z dolnej platformy mamy możliwość wyjechania na 2 poziom (restauracja), lub 3 poziom (platforma widokowa).
Platforma widokowa pozwala się cieszyć panoramą Innsbrucka. Jest przestronna i bezpieczna. Przy ładnej pogodzie widoki są oszałamiające 🙂
Piętro niżej znajduje się restauracja „Sky” („Das Restaurant Sky”). W upalne dni można się tam trochę ochłodzić, w zimne zapewne ogrzać:) Zewnętrzne ściany są przeszklone, tak więc podczas konsumpcji podziwiasz widoki 360°. Takie wrażenia są bezcenne. Dlatego niech Cie nie zdziwią ceny w restauracji, które są nieco zawyżone. Dla przykładu za filiżankę cappuccino zapłacisz 3,90 euro, czyli około 1 euro więcej niż w tradycyjnej restauracji / kawiarni w Innsbrucku. Jeżeli rozważasz możliwość zjedzenia większego posiłku w tej restauracji, to najlepiej wcześniej się przygotować i przejrzeć kartę dań.
Ja zaś piłam moje ulubione białe wino zmieszane z wodą gazowaną („Gespritzter Weisswein”).
Przez tylne drzwi restauracji można wejść na małą platformę, z której widać bezpośrednio tor narciarski. Ja miałam okazję / szczęście trafić na trening jednego z młodych austriackich skoczków (Thomas Ortner), więc trochę tam postałam…
Widzisz skoczka na trzecim zdjęciu? Ja też nie 🙂 Z góry na dół jest taka odległość, że widać zaledwie małą, czerwoną kropkę. Tor, po którym jedzie skoczek, ma 98 metrów długości. Po około 4 sekundach od startu skoczek osiąga ponad 90 km/h.
Pooglądaliśmy już wszystko na górze, czas dostać się na dół. Na dolną platformę można zjechać windą lub zejść po schodach. We wnętrzu szybu znajduje się klatka schodowa, a na ścianach wiszą zdjęcia skoczków narciarskich. Bardzo fajny pomysł na kolejną atrakcję. Chyba nie trudno zgadnąć, czyjego zdjęcia szukałam…?
Po zjechaniu wagonikiem do dolnej stacji warto się przejść po stadionie. Patrząc na to miejsce myślę, że super byłoby móc tu siedzieć i oglądać zawody w zimie. Na górze stadionu są znicze i symbol olimpijski, oraz kolejny punkt widokowy.
To jeszcze nie wszystko!
Przy stadionie jest małe, ale nowoczesne interaktywne muzeum. Niech Cię jednak nie odstraszy słowo „muzeum”, bo z tradycyjnym muzeum nie ma ono absolutnie nic wspólnego. Po prostu idź i zobacz. Jest w nim m.in. pomieszczenie z komputerem zawierającym bazę zdjęć i filmików „z życia skoczni”. Komputer jest intuicyjny w obsłudze, a zdjęcia rzucane są na ścianę. Bardzo mi się to spodobało. Udało mi się znaleźć fotkę Małysza.
Mało wrażeń…?
Schodząc ze stadionu możesz jeszcze odpocząć i trochę się poopalać na leżakach z Almdudlera, ustawionych vis-à-vis skoczni…
Jak dostać się do Bergisel?
Do skoczni Bergisel spokojnie można dotrzeć piechotą. Droga jest – dosłownie i w przenośni – bardzo prosta. Spokojnym tempem idzie się maksimum pół godziny. Po drodze podziwiamy architekturę miasta, gdyż mijamy sporo ciekawych obiektów.
Niech Twoim punktem orientacyjnym będzie łuk triumfalny (Triumphphorte) przy Maria-Theresien-Straße. Jest to bardzo charakterystyczny punkt, łatwy do znalezienia. Spod łuku widzimy w oddali skocznię (dostrzeżesz ją na poniższym zdjęciu, jeżeli popatrzysz przez środek łuku). Idziemy cały czas prosto w kierunku skoczni.
Po około kwadransie spokojnego marszu mijamy po prawej stronie kościół. Już jesteś blisko! Należy wciąż iść prosto w kierunku skoczni.
Minąwszy kościół, po lewej stronie ujrzymy kolejny kościół oraz przystanek tramwajowy. Mniej więcej na wysokości przystanku droga zaczyna robić się stroma i prowadzi do miejsca oznaczonego w następujący sposób:
To jest wejście na trasę prowadzącą pod skocznię. Zgodnie ze znakami, dojście zajmuje maksimum 10 minut. Na górze oznakowanie jest wg mnie niedostateczne i chyba większość osób idzie najpierw przez park, choć dałoby się go ominąć gdyby zamieszczono wcześniej odpowiednią informację. Jednak ja nie narzekałam, gdyż park był idealnym miejscem na krótki odpoczynek i podziwianie panoramy miasta.
Sam park to miejsce poświęcone pamięci Andreasa Hofera, austriackiego bohatera narodowego. Jest dość obszerny i naszpikowany atrakcjami turystycznymi: znajduje się tam pomnik Hofera, Muzeum Strzelców Cesarskich, Muzeum „Tirol Panorama” oraz restauracja „Restaurant 1809”. Jest to miejsce na osobną wycieczkę, choć przez sam park można się przespacerować schodząc ze skoczni.
W parku powinieneś znaleźć wejście na dość stromą drogę. Idziesz nią krótko aż zobaczysz kasę i bramki:
Przy kasie są komfortowe i darmowe toalety, można się trochę oporządzić przed wjazdem na skocznię.
Gratulacje! Pozostało już tylko kupić bilet i czekać na wagonik, który zawiezie Cię do góry. Przed zwiedzaniem koniecznie zapoznaj się z godzinami otwarcia i cennikiem. Zdarzają się bowiem różne „szczególne” dni, kiedy skocznia jest nieczynna.
Ile czasu zaplanować?
Wg mnie na skocznię warto zaplanować około 3 godziny. Ja będąc tam po raz pierwszy, spędziłam tam właśnie 3 godziny – po pierwsze dlatego że ogromnie mi się tam podobało, po drugie – tyle czasu potrzebowałam aby spokojnie obejść i dokładnie pooglądać cały obiekt.
Trochę czasu schodzi przy bramkach wejściowych: zakup biletu, toaleta, przejście przez bramki, czekanie na wagonik. Na platformie widokowej spędziłam trochę czasu, bo pogoda zachęcała do robienia zdjęć. W kawiarni sączyłam winko, odpoczywałam i podziwiałam widoki – zeszło minimum pół godziny, a jeżeli zamierzasz coś zjeść, zejdzie odpowiednio więcej czasu. Podziwianie toru zjazdowego z kolejnej platformy (tej małej, na którą wychodzi się z restauracji) – kolejny kwadrans, bo akurat ktoś skakał. Wewnątrz szybu, jak już wspominałam, jest galeria zdjęć. Znalezienie zdjęcia Małysza i spokojne obejrzenie pozostałych fotek to znów kilka dodatkowych minut.
Po zjechaniu na dół warto pospacerować po stadionie oraz wejść na chwilę do interaktywnego muzeum. A jeśli chcesz jeszcze poleżeć na leżaku i podumać to dolicz kolejny kwadrans… 😉 Reasumując, nie warto się spieszyć, warto się pobytem na Bergisel podelektować. Jak powiedzieliby Austriacy – „genießen„.
Skocznia Bergisel – ciekawostki
- Skocznia w takim kształcie w jakim widzimy ją dziś, istnieje od roku 2001. Pierwotna skocznia powstała w roku 1927.
- Skocznia Bergisel jedną z czterech skoczni w ramach Turnieju Czterech Skoczni, ponadto dwukrotnie była miejscem Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
- Projektantką skoczni jest Zaha Hadid – brytyjska architektka pochodząca z Iraku.
- Jednym z rekordzistów skoczni jest Adam Małysz (to akurat jest oczywiste… 🙂 ).
- W 1998 roku na obiekcie Papież Jan Paweł II odprawił mszę dla 60 tyś wiernych.
- Góra Isel (czyli Bergisel), na której zboczu znajduje się skocznia, to miejsce historyczne. W 1809 roku Andreas Hofer wraz z tyrolskimi góralami odnieśli tutaj zwycięstwo w walce z wojskami bawarskimi i francuskimi.
A Może ktoś z Was już tam był? Jeśli tak, podzielcie się wrażeniami!
Zdjęcie tytułowe: flickr, zdjęcie nr 2: wikimedia commons.
.
To może Cię również zainteresować
Miłośniczka Alp, Austrii, Tyrolu i języka niemieckiego. Autorka bloga „Polka w Tyrolu”. Aktualnie pracuje jako menedżer w jednym z tradycyjnych hoteli w Tyrolu. Lubi outdoor, sporty zimowe, lata 90-te i dobre jedzenie.